back to (mother) nature

Drzewa żyją w poczuciu wewnętrznej równowagi. Starannie rozkładają siły, bo muszą tak gospodarować, by zaspokoić wszystkie swe potrzeby.

Peter Wohlleben Sekretne życie drzew

DSC_0017 (Kopiowanie)

Z dendrologiczną dedykacją dla Danieli, wiadomo…

W tym roku Organka nie ma na mojej playliście.

Wiosna dzieje się obok i bez nas i – jak widać – świetnie sobie radzi, potwierdzając dawne przypuszczenia amerykańskich naukowców – ludzie potrzebni są tylko sobie.

DSC_0002 (Kopiowanie)DSC_0035 (Kopiowanie)

DSC_0045 (Kopiowanie)
spłowiały seledyn, miodowa musztarda – te kolory nosiłabym, gdybym mogła zadawać szyku na mieście

Czas bezruchu spotęgował trzeszczenie stawów, stany niepokoju i poczucie, że każdy dzień, to dzień świstaka, niezależnie, od tego czy się poprawisz i na ile zmilejesz. W końcu jednak, po pięciu tygodniach totalnego nieszwendania, psy spuszczono ze smyczy i mogły pohasać. Kierunek – Beskid Mały, akurat w godzinnym zasięgu starego samochodu – górki, a szczególnie las, który nagle stał się obiektem uzewnętrznionych uczuć tysięcy – wszyscy go kochają (z wyjątkiem tych, którzy (nadal i maniacko) wycinają).  Na szczęście, piątkowe przedpołudnie, chociaż słoneczne i ciepłe, nie wybudziło z koronawirusowego snu jeszcze zbyt wielu miłośników pieszych wycieczek. Dystans i fobia społeczna zostały zachowane.

Kilka godzin spędzonych w różnych paletach kolorystycznych – buki w niższych partiach gór, mają się dobrze i zielenieją, pompują soki życiowe niewidzialnymi dla nas żyłami i emanują siłą, runo jest brązowe i zasypane zeszłorocznymi liśćmi, które szeleszczą pod nogami, jakby to nadal była jesień (czy przywiązanie do cztero-podziału pór roku, świadczy o tym, że jestem już człowiekiem starej daty?), na szczytach – szaro i sucho- albo wiosna jeszcze tu nie przyszła albo w zielonym wariancie nie zjawi się wcale.

***

Na styczniowym spotkaniu „grupy klimatycznej” padło retoryczne czy byłoby cię stać na mniej?  Mniej pracy, mniej kasy. Mniej konsumpcjonizmu? Jasne, pomyślałam, właściwie od lat tak żyję; z ideą minimalizmu współgrałam od dawna, ograniczanie było przyjemnością, a nie wyrzeczeniem czy samoumartwieniem. Kiedy jednak mniej przestaje być wyborem, a staje się koniecznością, oznaczając chociażby brak mobilności, odłożone/utracone podróże (a to i tak, w obliczu pozostałych,  „problemy pierwszego świata”), przekonanie, że tak, jasne traci na wyrazistości.

Mentalny excel działa na pełnych obrotach, w tabelkach wydłużają się, zestawiają, listy ewidentnych minusów z nie tak oczywistymi plusami. Na razie wygląda to na lekcję, czym się okaże i w jakim kierunku nas popchnie – (nie)pewnie się przekonamy.

 

DSC_0013 (Kopiowanie)DSC_0025 (Kopiowanie)DSC_0072 (Kopiowanie)

 

2 uwagi do wpisu “back to (mother) nature

  1. RozkminiAm na razie madkĘ naturę w tym defobizacyjnym elektronicznym oku otwartym w Twoich rękach Kasyou ej bOze…, nie wiem jak interpretować…,jeszcze nie wiem.

    Polubienie

Dodaj komentarz